Dzik raczej był ,,lokalny''. Strefa zagrożenia ASF pod Piotrkowem
Na razie, na trzy miesiące jest wprowadzona ,,strefa zagrożenia", bo ognisko ASF nie występuje w gospodarstwach, a wśród dzików - mówi Stefan Krajewski, minister rolnictwa. - Ale jest ostrzeżeniem do zastosowania bezwzględnie zasad bioasekuracji.
Wiele wskazuje na to, ze znaleziony w ubiegłym tygodniu oskórowany i wypatroszony dzik jednak był lokalny. Łącznie, znaleziono pięć martwych dzików. Wiadomo już, że były zarażone ASF. Nie ma dowodów na to, że był to ,,sabotaż'' zagraniczny, ale...
- Mówimy tu o sabotażu od początku, czy jest to sabotaż wewnętrzny czy zewnętrzny - powiedział w audycji radiowej minister Krajewski.
Na razie, na trzy miesiące jest wprowadzona ,,strefa zagrożenia", bo ognisko ASF nie występuje w gospodarstwach, a wśród dzików. Dla rolników nie niesie to jeszcze konsekwencji. Ale jest ostrzeżeniem do zastosowania bezwzględnie zasad bioasekuracji
- Na tę chwilę nie wiemy, kto mógł podrzucić dzika w województwie łódzkim – nawet jeśli zrobili to miejscowi kłusownicy, byłoby to z ich strony skrajnie nieodpowiedzialne. W tych rejonach dotąd nie stwierdzono ASF, dlatego sprawdzamy różne kierunki, także pod kątem ewentualnego sabotażu czy dywersji - mówił minister Krajewski.
Dopóki ogniska ASF dotyczą tylko dzików, sytuacja rolników utrzymujących trzodę chlewną nie jest aż tak dramatyczna. Problem zaczyna się, gdy wirus trafia do hodowli, bo to oznacza restrykcje, strefy, problemy ze zbytem i dalszy spadek pogłowia trzody w Polsce.
- Musimy kontrolować populację dzików i jeśli nie będziemy redukować liczebności przy #ASF, tej walki nie wygramy. Od 2014 roku mierzymy się z tą chorobą i wciąż jest to nierówna walka - dodał minister rolnictwa.
0 komentarze